Czyli zbiory czworga małych moli książkowych

Moje zdjęcie
Ten blog powstał z myślą o: maniakach książek dla dzieci, dzieciach anglojęzycznych, oraz tych, którzy chcą by ich dzieci mówiły po angielsku. Marzy mi się strona z jasnym podziałem na kategorie, linkami do wydawnictw, autorów, ilustratorów etc. Na razie jednak wrzucam wszystko do jednego worka, za co z góry przepraszam. Nie piszę tu o literaturze jako całości (jest to niemożliwe!). Nie chcę ferować wyroków co warto czytać. Trochę mi po prostu szkoda, że większość dziecięcych książek po angielsku istniejących na naszym rynku, to podręczniki lub drukowane wersje kolejnych hitów kinowych. A poza praktycznymi celami, czy nie warto sięgnąć po piękne książki, które skutecznie mogą "otworzyć" na inny język a jednocześnie rozwijać wyobraźnię? Nasze zbiory przywieźliśmy z USA, przyznaję, że nie mam pojęcia o rynku brytyjskim, kanadyjskim, australijskim...etc. Czekam na Waszą pomoc. I bardzo, bardzo czekam na skarby z Waszych domowych bibliotek, na ulubione miejsca w sieci, na Wasze odkrycia i olśnienia. Może zainspirujemy wydawców, tłumaczy a przede wszystkim zachęcimy do czytania same dzieci...

niedziela, 22 marca 2009

Linnea in Monet's Garden

Autor: Cristina Bjork ilustracje: Lena Andreson

Nie można się oprzeć tej książce. Przypomina mi skrzyżowanie pamiętnika małej dziewczynki, z zielnikiem, przewodnikiem po Paryżu oraz zapiskami rodzinnymi. Przy okazji spaceru z małą Linneą, dostajemy solidną porcję wiedzy o artyście, jego rodzinie, sztuce, impresjoniźmie a nawet botanice. Ciekawość i entuzjazm czarnowłosej przewodniczki jest zaraźliwy, trudno odłożyć książkę przed końcem. Na  podstawie książki nakręcono przepiękny film dla dzieci, który 
otrzymał nagrodę  Best Animated Film, New England Children's Film Festival.

Bardzo polecam i książkę i film.





Posted by Picasa

1 komentarz:

  1. Gratuluję pomysłu i realizacji. Wprawdzie na temat anglojęzycznych książek dla dzieci nie mam zbyt wiele do powiedzenia, ale.... miło jest chociażby znaleźć tu ulubieńców, znanych także z naszego polskiego podwórka. A wpisuję się właśnie pod Linneą, bo to jedna z moich (mamy) najukochańszych. I ze względu na temat, i bohaterkę, i jej przyjaciela.. No i rzecz jasna - niebanalną formę kolażową, która stała się inspiracją dla naszych własnych pamiętników podróżnych. Edyta

    OdpowiedzUsuń