Przyznaje bez bicia, to mój ulubieniec. Coś dla miłośników przyrody, zawieszonych w chmurach marzycieli i chyba odludków.
Przepiękna, ciekawie zilustrowana opowieść, na wpół sen o chłopcu kochającym orki.
Zaczyna się snem o nich i rozwija w dążenie do tego, co w mniemaniu okolicznych mieszkańców było niemożliwie, zaprzyjaźnienia się z tymi zwierzętami. Bardzo ciekawe rysunki.
A tu tradycyjnie link do strony autora (Paul Owen Lewis) i jego pozostałych, równie niesamowitych książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz